środa, 30 marca 2016

Chiński widoczek - odsłona 3

Pora na podsumowanie na zakończenie marca. Tym razem mam już prawie połowę. Pojawiła się altanka, trochę kwiatów i jeziorka.


Tym razem udało mi się trochę podgonić podczas świąt Wielkanocnych. Niestety nie mam tyle czasu na haftowanie, ile bym chciała, ale to chyba odwieczny problem większości hafciarek.
Po raz pierwszy próbowałam parkowania. I chociaż ta metoda ma wady i zalety, to myślę, że teraz tak będę wyszywać. Trochę mi przeszkadza, że nitki czasami plączą się podczas pracy, głównie gdy próbuję znaleźć właściwe miejsce do zaparkowania konkretnej nitki, ale pomału się do tego przyzwyczajam. Jeśli chodzi o szybkość pracy, to nie mam zdania. Myślę, że można ją porównywać z dotychczasową - wszystko zależy od tego czy występuje wiele kolorów, czy większe partie jednego. Za to bardzo podoba mi się systematyczność w pracy. I jeżeli przestrzega się ogólnych zasad parkowania, to nie zaskakują puste pola, które przy wyszywaniu kolorami łatwo pominąć. Poprawa estetyki krzyżyków to kolejna zaleta. Krzyżyki wydają się bardziej równomiernie naprężone. Ale nie ma wyraźnej różnicy w technikach haftowania, jeśli patrzę na cały obrazek, więc można spokojnie się przerzucić w trakcie pracy, tak jak i ja zrobiłam. Również plecki pracy wyglądają trochę lepiej, ale ze względu na dużą ilość kolorów i tak do ideału daleko. Polecam spróbować, jeśli ktoś chce rozwijać swoją technikę.
Kolejną nowością dla mnie był sposób zaczynania i kończenia nitki - również zaczerpnięty z filmiku instruktażowego na blogu "Moje krzyżyki". I to dla mnie rewelacja! Pewnie dla dużej części osób to coś normalnego, ale dla mnie to jednak odkrycie. Może jakbym miała kogoś, kto by mi to pokazał na początku to byłoby łatwiej, ale teraz jest ciekawiej, gdy sama muszę odkrywać tajniki.