wtorek, 31 stycznia 2017

Dywanik, który przestał być dywanikiem.

Obiecałam sobie pisać co najmniej jeden post w miesiącu, żeby było jakieś życie na blogu. Od połowy grudnia miałam wprawdzie mnóstwo czasu, ale niestety nie mogłam na niczym skupić mojej uwagi - zarówno czytanie książek, jak i ręczna dłubaninka stały się dla mnie wyzwaniem ponad siły. Wszystko posuwało się do przodu tak wolno, że nawet postępem tego nie mogłam nazwać. Jakieś 2 tygodnie temu wróciłam w miarę do formy i szybciutko, bo w parę dni skończyłam dywanik z motylem przeznaczony dla mojej Mamy.  



Dywanik spodobał się Mamie. A co najciekawsze przestał być dywanikiem, zanim wylądował na podłodze. Próba pokazania, jakby się prezentował jako dywanik właśnie, spotkała się z głośnym i zdecydowanym protestem. Ciężko było wymyślić inne zastosowanie dla "takiego czegoś" ale w końcu trafił na oparcie fotela. Doszyłam z tyłu tasiemki, żeby się nie zsuwał i coś z tego wyszło.
A na koniec zdjęcie dywanika w nowej odsłonie, niestety wykonane w słabym oświetleniu, ale tylko tak dało radę.