Skończone już jakiś czas temu, czekały najpierw na daty urodzin i imiona dzieci, a potem na wręczenie. Teraz już dotarły do nowych właścicieli, więc mogę je pokazać.
Pierwsza powstała metryczka z bocianem. Wykonałam ją jakieś 2 lata temu, więc długo nabierała mocy. Wtedy nie mogłam jej wręczyć, ale teraz nadarzyła się okazja i powróciłam do niej. Niestety po dwóch latach widzę już niedociągnięcia w mojej pracy i teraz zrobiłabym to lepiej, ale szkoda było pozwolić tej metryczce się zmarnować. Najważniejsze, że mamie, która dostała taki prezencik bardzo się spodobała. Etapy powstawania zostały opisanie w którymś z moich poprzednich postów, więc tutaj tylko efekt końcowy.
Druga metryczka powstała dla kolejnej młodej mamy (siostry bliźniaczki tej, która dostała metryczkę z bocianem - akurat tak wyszło, że prawie w tym samym czasie urodziły swoje dzieciaczki). Cały obrazek wyszyłam bardzo szybko - w 2 czy 3 tygodnie. Ale pewnego błędu nie udało mi się uniknąć. Cały obrazek musiałam przesunąć w ramce nieco w lewą stronę, ponieważ kanwa miała pewną wadę fabryczną, którą dostrzegłam dopiero gdy wszystko oprócz daty i imienia było już wyszyte. Teraz mam nauczkę, żeby dokładniej oglądać kanwę przed rozpoczęciem pracy. Ale z efektu końcowego i tak jestem zadowolona. Czekam jeszcze tylko na opinię obdarowanej, bo metryczka wysłana pocztą i lada dzień dotrze do odbiorcy.
A tak powstawała metryczka. Na początku same krzyżyki:
Potem doszły jeszcze kontury:
A na koniec pozostało tylko dodanie imienia i daty, pranie i prasowanie.
Dane techniczne:
- kanwa 14 ct
- mulina pochodząca z resztek, 2 nitki
- i absolutne odkrycie podczas haftowania - mazak Prym znikający pod wpływem wody - rewelacja